Rozdział 8 Dyskomfort niepewności

Zwinne ciało Brooklyn zanurzyło się pod powierzchnię wody, trzymając oddech w oczekiwaniu. Jej sylwetka, piękna i smukła, była całkowicie zanurzona w krystalicznej wodzie. Jej długie nogi były delikatnie zgięte, a ramiona kołysały się rytmicznie z falowaniem wody, podczas gdy jej długie włosy unosiły się na powierzchni niczym jedwabny welon.

Po krótkiej drzemce, Brooklyn przygotowała prosty obiad, myśląc już o planie na popołudnie - filmie.

Trzy lata życia w nieszczęściu wzmocniły odporność Brooklyn. Niezależnie od tortur zadawanych przez Sebastiana czy prowokacji ze strony Megan, potrafiła zachować spokój, kontynuując życie najlepiej, jak potrafiła. Gdyby tego nie robiła, dawno popadłaby w obłęd.

Właśnie gdy Brooklyn miała wychodzić, jej telefon zadzwonił, przerywając ciszę.

"Dr Mitchell... Proszę szybko przyjechać! Karetka właśnie przywiozła dwóch pacjentów z zatruciem alkoholowym!" wołał spanikowany głos po drugiej stronie.

"Gdzie są inni lekarze?" zapytała Brooklyn, serce bijące mocniej.

"Inni lekarze zostali wysłani na szkolenie, możemy polegać tylko na pani!"

"Zaraz będę!"

Brooklyn szybko zamówiła taksówkę i wkrótce dotarła do szpitala. Ubrana w białą koszulę, dżinsy i casualowe buty, wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Pielęgniarki były zaskoczone jej wyglądem.

Brooklyn szybko przejrzała dokumentację medyczną i zapytała, "Jak się mają pacjenci?"

Pielęgniarka, odzyskując równowagę, odpowiedziała, "Obaj pacjenci mają alergię na alkohol i są obecnie nieprzytomni. Jeden z nich jest w szoku od ponad pół godziny."

Brooklyn natychmiast przystąpiła do działania. Idąc w stronę pacjentów, zapytała, "Czy wywołaliście u nich wymioty?"

"Jeszcze nie. Nie jesteśmy pewni, czy wywołać wymioty, czy przeprowadzić płukanie żołądka."

"Pacjenci są poważnie zatruci, przygotujcie się na podanie sterydów, odwodnijcie za dziesięć minut, aby zmniejszyć ciśnienie wewnątrzczaszkowe!" poleciła Brooklyn.

"Tak, Dr Mitchell!"

Ci, którzy byli świadkami medycznych umiejętności Brooklyn, wiedzieli, że zasługiwała na swoją reputację najlepszego internisty w szpitalu Aucester.

Z dwoma pacjentami przyjętymi jednocześnie i małą liczbą dostępnych lekarzy, Brooklyn musiała sama zarządzać kryzysem, wspierana jedynie przez dwóch stażystów.

Po okresie intensywnej działalności, stan pacjentów w końcu się ustabilizował.

"Naprawdę piliście. Nie cenicie swojego życia?" Brooklyn wytarła pot z czoła i surowo zganiła dwóch mężczyzn w średnim wieku.

Jeden z nich uśmiechnął się niepewnie, "Też nie chcemy pić, ale w końcu rozmawiamy o interesach i to jest nieuniknione. Jeśli nie pijemy, klienci nie podpiszą umów."

Drugi pokiwał głową, westchnął, "Obecnie dla biznesmenów picie jest ważniejsze niż negocjacje. Dla takich jak my, z alergią, chyba w przyszłości..."

Brooklyn nie słyszała, co mówili dalej; była pogrążona w myślach o Sebastianie. Nie był on ciężkim pijakiem i nie pił dużo w pracy.

W jej pamięci, to zawsze inni szukali współpracy z Sebastianem, nigdy on pokornie proszący innych. Był dumny, naturalnie liderem, który kontrolował wszystko.

Ale po tak długim braku kontaktu, Brooklyn nie wiedziała, czy ma problemy w pracy, czy napotyka na trudności w biznesie.

Inaczej, dlaczego piłby tak dużo?

Zapisując notatki w kartotece medycznej, Brooklyn doradziła: "Bez względu na wszystko, zdrowie jest najważniejsze. Pieniądze nie kupią ci życia."

To było skierowane do nich, ale także do Sebastiana.

Brooklyn pomyślała: 'Jakie to głupie. Bez względu na to, jak bardzo starają się zarobić pieniądze, nie powinni ryzykować zdrowia!'

Po zajęciu się dwoma poprzednimi pacjentami, Brooklyn poczuła niewytłumaczalną chęć podejścia do pokoju Sebastiana.

Zaglądając przez okno, studiowała profil Sebastiana. Jego głowa była pochylona, wyraz twarzy chłodny i skupiony, co sprawiało, że wyglądał niezaprzeczalnie przystojnie. Popołudniowe słońce kąpało jego głowę, rzucając miękki blask na połowę jego twarzy. Z jej punktu widzenia, Brooklyn mogła niemal rozpoznać pojedyncze rzęsy otaczające jego oczy.

Co ona robiła?

"Dr Mitchell, dzień dobry," głos przerwał jej zamyślenie.

Podszedł dyżurny pielęgniarz, jego powitanie było uprzejme, choć nieco nieśmiałe. Brooklyn skinęła głową, jej odpowiedź była równie obojętna. "Dzień dobry."

Gdy pielęgniarz odwrócił się, aby odejść, Brooklyn szybko poleciła: "Powiedz panu Kingsleyowi, żeby więcej odpoczywał. Nie powinien się przemęczać."

Pielęgniarz zawahał się, jego zmarszczki na czole pogłębiały się. "Dr... Dr Mitchell, pan Kingsley, on..."

Cierpliwość Brooklyn się wyczerpała. "Co się stało? Jako pielęgniarz, zapomniałeś o podstawowych zasadach etyki zawodowej? Mam ci o nich przypominać?" Jej głos nie był ani głośny, ani cichy, ale niósł ze sobą niezaprzeczalną autorytatywność.

"Ja... już idę."

Z tymi słowami, pielęgniarz wszedł do pokoju, co skłoniło Brooklyn do cofnięcia się o kilka kroków. Chwilę później pielęgniarz wyszedł, jego oczy były zaczerwienione od niewylanych łez.

"Co się stało?" zapytała Brooklyn, jej ton ostrzejszy niż zamierzała.

Pielęgniarz, teraz na skraju łez, wyjąkał: "Dr Mitchell, pan Kingsley... on powiedział tylko dwa słowa... on... on kazał mi... wyjść."

Brooklyn poczuła, jak śmiech narasta w jej wnętrzu. Odprawiła zrozpaczonego pielęgniarza machnięciem ręki, jej wzrok ponownie skierował się na mężczyznę w pokoju. 'Sebastian, nie zmieniłeś się wcale przez te trzy lata. Nie, stałeś się jeszcze bardziej bezwzględny,' pomyślała.

Gdy Brooklyn miała już odejść, z pokoju dobiegł zimny głos. Jego ton był lodowaty, wywołując dreszcz na plecach Brooklyn. "Wejdź."

Brooklyn zmarszczyła brwi w zamieszaniu. 'Skąd wiedział, że jestem na zewnątrz? A może ktoś inny wszedł?'

"Nie każ mi powtarzać."

Głos Sebastiana był naturalnie autorytatywny. Mimo niechęci, Brooklyn wiedziała, że nie ma wyboru, musi się podporządkować.

Otwierając drzwi, weszła do pokoju i stanęła prosto. Jej wzrok spotkał się z jego, gdy zapytała profesjonalnym tonem: "Panie Kingsley, gdzie odczuwa pan dyskomfort?"

Previous Chapter
Next Chapter