Rozdział 6

Zara's POV

Wnętrze sali weselnej było pięknie udekorowane. Białe polne kwiaty zwisały z sufitu, a czerwone płatki róż były rozsypane na podłodze, tworząc piękną, kwiatową ścieżkę do ołtarza.

Mój ojciec zadbał o to, aby ta wspaniała ceremonia była pamiętana przez lata.

Sala była pełna i zatłoczona ogromnymi wilkami, a nawet na zewnątrz stali wilki, mając nadzieję na uchwycenie choćby fragmentu ceremonii.

Levi nerwowo bawił się spinkami do mankietów, czekając przy ołtarzu. Obok niego stali jego dwaj bracia, Jack i Frank, starsi o trzy lata, pełniąc rolę drużbów.

Mój wzrok przesunął się po Levi'm. Wyglądał tak przystojnie w swoim czarnym fraku, białej koszuli, czarnych butach do tańca i granatowej muszce. Jego złote włosy były starannie zaczesane do tyłu, a na twarzy miał głęboki i poważny grymas. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego z dzisiejszego dnia, ale jako mój najlepszy przyjaciel wiedziałam, że mnie nie zawiedzie.

Po drugiej stronie ołtarza stały moje kuzynki, Jeanie i Sandra, obie ubrane w granatowe suknie sięgające do ziemi. Każda trzymała mały, biały bukiet róż.

"Czy Janey też zrobiła fryzury Jeanie i Sandrze?" zapytałam ojca.

"Oczywiście," odpowiedział.

"Jestem pod wrażeniem jej pracy!" skomentowałam.

"Ja też," odpowiedział.

Levi zauważył mnie stojącą przy wejściu, przestał bawić się spinkami i zamarł. Mrugnął kilka razy, zanim jego szczęka opadła. Zajęło mu kilka sekund, zanim odzyskał równowagę, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

"Wow!" przekazał myślami. "Wyglądasz przepięknie!"

Reakcja Leviego przyciągnęła dużo uwagi, a cała sala odwróciła się, aby spojrzeć na mnie i mojego ojca.

Moja twarz zarumieniła się, a ja przygryzłam wargę. Nie byłam przyzwyczajona do takiej uwagi.

"Ty też wyglądasz przystojnie," odpowiedziałam zawstydzona.

"Czuję się zaszczycony, że mogę stać obok ciebie przy ołtarzu," powiedział Levi, z pięknym uśmiechem na ustach.

Mój ojciec zaśmiał się obok mnie, uznając sytuację za zabawną.

"Wygląda na to, że nikt nie spodziewał się zobaczyć cię tak piękną," powiedział dumnie. "Powinnaś częściej się tak ubierać."

Uniosłam brew, westchnęłam i przewróciłam oczami. To nie była prawda. Regularnie ubierałam się elegancko na różne wydarzenia.

"Ale nigdy nie wyglądałaś tak!" zażartowała Kaya. "Wyglądasz niesamowicie! Janey wykonała świetną robotę. Ludzie teraz będą oczekiwać, że będziesz wyglądać tak częściej."

"Nie ma mowy," odpowiedziałam.

Wilczy wycie oznajmił początek ceremonii, a mój ojciec pociągnął mnie do przodu w kierunku ścieżki do ołtarza.

Nadszedł moment! Nic mnie nie powstrzyma, aby zapewnić bezpieczeństwo moim ludziom.

Mój ojciec i ja szliśmy razem ścieżką, aż słodki zapach miodu i wanilii zaatakował moje nozdrza.

Zapach mnie upajał i zaczynałam poruszać się coraz wolniej. Aromat przytłaczał moje zmysły, a ja umierałam z pragnienia, by go spróbować!

"Towarzysz!" Kaya zawyła, walcząc o kontrolę. Zaskoczona jej słowami, zesztywniałam, a moje serce zaczęło bić szybciej. Nie mogłam opanować oddechu. Udało mi się ją odepchnąć.

"Towarzysz jest tutaj!" warknęła na mnie z gniewem. "Znajdź towarzysza! Znajdź towarzysza teraz!"

Dlaczego teraz? Dlaczego tutaj? Dlaczego zawsze w najmniej odpowiednich momentach i miejscach?

Czy to jakiś przypadek czy kara za to, że oszukiwałam wszystkich swoimi planami?

"Jesteś zdenerwowana?" Mój ojciec wyszeptał mi do ucha. Musiał zauważyć moją reakcję sprzed kilku sekund.

Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.

"Nie," skłamałam. Byłam teraz daleko poza granicą nerwowości!

"Zawsze możesz odwołać, jeśli nie jesteś pewna co do Beta Levi," powiedział spokojnie.

To sprawiło, że się uśmiechnęłam. Mój ojciec zawsze był tak cierpliwy wobec mnie.

"Wiem, że wy dwoje jesteście przyjaciółmi od, no, zawsze," kontynuował. "Ale nigdy nie myślałem, że naprawdę pójdziecie i zawiążecie węzeł."

Ja też nie. Ten temat nigdy nawet nie pojawił się na mojej osobistej agendzie.

"Wiesz," powiedział, spoglądając na mnie z boku. "Alpha Noah..."

Kaya zawarczała w mojej głowie. Imię Alpha Noah przynosiło jej tylko ból i cierpienie. Nie chciałam przechodzić przez ten ból z nią ponownie.

Scena z tamtej nocy, kiedy Alpha Noah mnie odrzucił, przemknęła mi przez myśl. Deszcz lał na mnie, a na zewnątrz było przenikliwie zimno. Im bardziej uciekałam przed bólem, tym zimniej mi się robiło - to była pustka, którą Alpha Noah zostawił w moim sercu, rosnąca jak rak wewnątrz mnie.

Kaya była zdruzgotana i jeszcze bardziej załamana niż ja. Nie mogła zrozumieć, co on widział w swojej wybranej towarzyszce. Ona była niczym więcej niż omega.

Kaya błagała mnie, aby dać Noah jeszcze jedną szansę. Prosiła mnie, bym wróciła i go poszukała.

Westchnęłam, pamiętając, że uległam jej prośbie.

Przemyciłyśmy się do Red Howl Pack i łatwo znalazłyśmy komnaty Alpha Noah. Jego wataha wydawała się być zrelaksowana, z minimalną ilością strażników na służbie. Słyszałam go w jego pokoju, jak jęczał i stękał.

Ktoś był z nim. Czy to była ona?

Moje serce pękło, przesyłając kolejny bolesny impuls przez moje ciało. Wiedziałam, co to oznacza, ale Kaya odmówiła poddania się i odejścia. Chciała rościć swojego towarzysza.

Zamknęłam oczy i przełknęłam ślinę, powoli otwierając drzwi. Zapach nieznanej wilczycy już zanieczyścił zapach Alpha Noah, który przypominał upajającą trawę.

Chciałam zwymiotować, odwrócić się i uciec, ale Kaya odmówiła.

Kaya przejęła kontrolę, słysząc, jak Alpha Noah jęczy i stęka jeszcze głośniej.

Gdybym tylko nie uległa prośbie Kayi.

Łomotanie zagłówka uderzającego o ścianę nasiliło się, a Kaya zamarła.

Czułam, jak jej serce rozpadło się na milion kawałków, ale nie odwróciła się. Zrobiła jeszcze jeden krok do przodu, ignorując łomotanie zagłówka o ścianę.

Moje ręce poleciały do ust, gdy zobaczyłam nagie plecy Alfy Noaha, jego spodnie leżały wokół kostek, a on pchał się w rudowłosą dziewczynę. Stała na czworakach na łóżku z wypiętą pupą.

"Ahh," jęknęła dziewczyna. "Głębiej, Alfa! Chcę poczuć cię całego we mnie. Proszę! Proszę, nie przestawaj!"

To nawet nie była jego wybrana partnerka, którą pieprzył!

Czy tak wyglądałoby moje życie?

Gdy tylko ta myśl przyszła mi do głowy, natychmiast ją odrzuciłam.

"Nie, wszystko w porządku," powiedziałam. Upewniłam ojca.

Miałam dość słuchania o tym głupim, aroganckim wilku, który myślał, że mnie posiada. Po tej nocy będzie musiał ruszyć dalej i znaleźć inną wilczycę, by się zabawić. Miał swoją szansę.

Ojciec skinął głową i ruszyliśmy naprzód. Mój wzrok mimowolnie przesunął się po tłumie wilków, szukając osoby za tym cudownym zapachem wanilii i miodu.

Nie mogłam nie zauważyć Alfy Noaha. On i jego beta siedzieli w trzecim rzędzie od przodu. Jego oszałamiająca twarz była wykrzywiona w skrajnym gniewie.

"Ma tupet przyjść na ceremonię!" warknęła Kaya w mojej głowie. Samo myślenie o obecności Alfy Noaha na ceremonii wprawiało ją w złość.

"Mój ojciec musiał go zaprosić," odpowiedziałam. "A pomyśleć, że kiedyś uważałam go za przystojnego."

"Mam nadzieję, że nie zrobi ani nie powie czegoś głupiego dzisiaj," powiedziała Kaya, zjeżywszy sierść na plecach.

"Wątpię, żeby mój ojciec na to pozwolił," odpowiedziałam. "Mój ojciec zadbał o dodatkowe środki ostrożności na wypadek, gdyby ktoś próbował sabotować dzisiejszą ceremonię."

Ojciec zatrzymał się kilka stóp od ołtarza, a Levi podszedł bliżej, ściskając rękę mojego ojca.

"Opiekuj się moją córką. Traktuj ją z miłością i szacunkiem," powiedział poważnie ojciec. "Bo inaczej..."

Oczy Leviego rozszerzyły się, jego plecy zesztywniały, zadrżał i przełknął ślinę. Cały czas tłumiłam chichot za ręką.

Levi zawsze był bardzo ostrożny wobec mojego nadopiekuńczego ojca i nie mogłam go za to winić.

Byłam jedynym dzieckiem, nie dlatego, że moi rodzice nie chcieli więcej szczeniąt, ale dlatego, że moja matka straciła zdolność do poczęcia kolejnych szczeniąt z powodu ataku łotrów.

Moja matka była w ciąży ze mną, kiedy doszło do ataku, a ojciec prawie stracił nas obie tej nocy. Ojciec nie mówi o tamtej nocy, ale matka opowiedziała mi, jak bolesne było dla niego widzieć ją na skraju śmierci.

"Tak, Alfa," powiedział Levi, jego głos się łamał. "Będę dobrze opiekować się twoją córką. Masz moje słowo."

"Masz moje błogosławieństwo," powiedział ojciec. Skinął głową, pochylił się, pocałował mnie w policzek i przekazał mnie Leviemu.

Uważałam, że ceremonia jest długa i nudna. Nigdy nie przepadałam za długimi przemówieniami.

Starszy mężczyzna, który prowadził ceremonię, wygłaszał nam wykład o tym, jak żyć jako para, i wcale się na tym nie skupiałam.

Nie planowaliśmy tego robić; nigdy nie oczekiwałabym od Leviego, żeby posunął się tak daleko.

„Dlaczego nie słuchasz starszego?” zapytał Levi przez połączenie myślami.

„Słucham,” odpowiedziałam przez połączenie myślami.

„Nie słuchasz,” sprzeciwił się.

„Nazywasz mnie kłamcą?” zapytałam, unosząc idealnie uformowaną brew i kierując na niego spojrzenie.

„Tak. Nie. Może,” odpowiedział.

„Które to?” zapytałam przez połączenie myślami, marszcząc brwi.

„Nie wiem,” odpowiedział przez połączenie myślami, patrząc na mnie z góry. „Wydajesz się bardzo rozproszona. Nawet bardziej niż zwykle.”

„Bo tak jest,” odpowiedziałam, znowu zwracając uwagę na starszego.

Nie mogłam powstrzymać się od zastanawiania się, do kogo należy ten upajający zapach. Mogłam go prawie posmakować na języku, a ślina napływała mi do ust na myśl o spróbowaniu go.

Byłam jeszcze bardziej ciekawa, z jakiej watahy pochodzi.

Umierałam z ciekawości, jak wygląda.

Serce boleśnie ściskało się w mojej piersi. Jak dotąd, nie zrobił żadnego wysiłku, aby przerwać ceremonię i mnie zdobyć.

Czy był przestraszony, czy po prostu zaakceptował fakt, że wybrałam sobie partnera?

„Dlaczego?” zapytał Levi. „Masz zimne stopy?”

„Nie,” powiedziałam. „Ale jestem pewna, że mój drugi szansowy partner obserwuje ceremonię.”

„Co?” Levi wykrzyknął, sprawiając, że starszy przestał mówić, a za nami rozległy się szepty.

To nie była reakcja, której się spodziewałam w takim momencie!

„Czy jest jakiś problem?” zapytał starszy, zdejmując okulary do czytania i kładąc je na pulpicie.

„Nie, nie, nie,” powiedziałam, rzucając Leviemu mordercze spojrzenie. „Proszę, kontynuuj, starszy.”

„Jesteś pewna?” zapytał, szukając śladów nieuczciwości.

„Jesteśmy pewni,” powiedziałam. „Proszę, kontynuuj.”

„Beta Levi,” zapytał starszy. „Czy zgadzasz się na kontynuowanie?”

Levi otworzył usta, ale nic nie powiedział; jego spojrzenie powoli przesunęło się w moją stronę.

„Levi, nie rób tego. Błagam cię, nie waż się powiedzieć nie,” przekazałam mu myślami.

„Tak, starszy,” powiedział Levi. „Proszę kontynuować.”

„Bardzo dobrze,” powiedział starszy, zakładając z powrotem okulary na nos.

„Gdzie to było? Ach, tak,” powiedział starszy, kontynuując poszukiwania miejsca, w którym przerwał.

„Zara, myślę, że powinniśmy przerwać ceremonię,” Levi przekazał po chwili myślami. „Twój partner będzie zraniony, jeśli-”

„Jeśli naprawdę mnie chce, może przyjść i zdobyć mnie tutaj,” odpowiedziałam.

„Och,” powiedział Levi, z figlarnym uśmiechem na ustach. „Styl jaskiniowca. Lubisz ostro, co?”

„Nie,” odpowiedziałam, przewracając oczami. „W ten sposób wiedziałabym, że naprawdę mu zależy i chce mnie, ale jak dotąd, nie zrobił żadnego wysiłku, aby przerwać tę ceremonię.”

„Może jest nieśmiały,” odpowiedział Levi.

„Wątpię,” powiedziałam. „Wilki nie są nieśmiałe, gdy chodzi o zdobycie swojego partnera. Robią z tego wielką sprawę, żeby wszyscy wiedzieli, że znaleźli swojego partnera i są teraz zajęci.”

„Może jest ostrożny,” skomentował Levi. „Może został odrzucony wcześniej...”

„Może,” odpowiedziałam, a z moich ust wydobyło się westchnienie.

Z jakiegoś powodu to prawie bolało bardziej niż odrzucenie przez Alfę Noaha.


Previous Chapter
Next Chapter