



Rozdział 3
Jeden po drugim byli oceniani i klasyfikowani, a teraz Lady Hale stała przede mną. Patrzyłam w dół na swoje stopy, odmawiając złamania zasad, choć kosztowało mnie to całe moje opanowanie, by nie podnieść głowy i nie spotkać jej wyzywającego spojrzenia.
Usłyszałam cichy śmiech, ale nawet wtedy nie spojrzałam w górę.
„Na pewno będą mieli z tobą zabawę,” powiedziała. Zimno metalu dotykającego mojej skóry sprawiło, że zadrżałam, gdy przesuwała laskę po mojej nodze, podnosząc sukienkę. Czasami końcówka laski robiła nacięcia na mojej nodze i biodrze, a krople krwi spływały chłodzącą ścieżką po mojej nodze.
„Obróć się.” rozkazała, a zmiana w jej głosie była natychmiastowa. Szorstka zmiana i wymagający ton sprawiły, że zacisnęłam zęby i skupiłam się na bólu, aby pozostać posłuszną.
Obróciłam się na miejscu, sukienka podniosła się jeszcze wyżej, a ona obserwowała każdy kąt mojego ciała. Poczułam, jak włosy na moich udach się podnoszą, gdy wiatr wpadł i musnął moją nagą skórę.
„Bardzo ładnie. Osiem.” mruknęła.
Kapitan Tala podszedł za mną i moje ręce zostały związane za plecami liną zanurzoną w wilczym trują.
Zgrzytałam zębami, gdy poczułam, jak trucizna wnika w moją skórę.
Gdy wszyscy zostali ocenieni, Lady Hale rozkazała założyć opaski na oczy i nastąpiła całkowita ciemność, gdy prowadzono mnie do ciężarówki.
To było to; to był koniec. Moi rodzice prawdopodobnie machali, moja siostra przytulała się do nóg ojca ze strachu, a ja nie mogłam się z nimi pożegnać.
Stało się to szybko, ocena i chwytanie, już siedziałam w ciężarówce na wilgotnej drewnianej ławce, z drzazgami wbijającymi się w moje uda.
Powietrze było pełne potu i strachu, to był zapach niepodobny do żadnego innego, do którego przywykliśmy.
Ciężarówka jechała po wyboistej drodze i przy każdym wyboju czułam, jak moje ciało podnosi się z siedzenia, a wyższe dziewczyny uderzały głowami o niski sufit.
Jechaliśmy, co wydawało się wiecznością, i ani jedno źródło światła nie przenikało przez ściany ciężarówki.
Samochód w końcu się zatrzymał, a ja nasłuchiwałam, próbując usłyszeć coś, co mogłoby dać mi wskazówkę, gdzie jesteśmy, ale słyszałam tylko kroki na wilgotnej ziemi - stopy, które wciskały się w trawę wypełnioną wodą, jakby stąpały po mokrym mchu.
Ktoś otworzył drzwi, a małe promienie światła zatańczyły na opasce.
Poczułam wilgotną trawę, korę i dąb. Musieliśmy być w lesie, to miało sens, biorąc pod uwagę, że tam odbywało się polowanie. Nigdy nie wiedziałam, gdzie jest dom. Za każdym razem, gdy ktoś wracał na krótki moment, zabraniano mu opowiadać o tym, co działo się po rytuale.
Wszyscy zostaliśmy wyciągnięci z ciężarówki jeden po drugim i prowadzeni po terenie na gładszą powierzchnię.
Poczułam, jak ktoś mnie szarpnął, a moje ramię otarło się o inne. Z jakiegoś powodu nadal słyszałam radosne piski dziewczyn wokół mnie.
Czy nie zdawały sobie sprawy, że jesteśmy na progu początku reszty naszego życia? To nie była bajka, gdzie spotykaliśmy księcia, który zabrałby nas do zamku i kochał na zawsze. To było bardziej jak Shrek, gdzie Fiona była zamknięta w wieży i żaden książę nigdy nie przyszedł jej uratować. Sama się uratowała, ale analogia kończy się tutaj, bo nie było żadnego ratunku. W tym domu nie było żadnego księcia z bajki. Byli jednak Alfy, niektórzy z najsilniejszych i najbardziej przerażających przywódców naszego świata, którzy czerpią przyjemność z polowania na młode dziewczyny, aby później je wychować i wykorzystać. Niektórzy się żenią i zakochują, ale to rzadkość. A potem jest lider, król Lykanów. Nie jest znany ze swojej kochającej czułości ani wspaniałego przywództwa, jest znany z tyranii, którą włada nad swoim ludem, i żelaznej pięści, którą rządzi.
Dreszcz przechodzący przez moje ciało teraz nie był żartem, moje ramiona drgały, a kręgosłup robił wijący się ruch.
„Wprowadźcie ich.” Mroczny głos rzucił rozkaz za mną. Był wywyższony nad ziemię, to było jasne.
Moje ciało szarpnęło się, gdy czyjeś ręce objęły moją głowę i zdjęły opaskę. To było tak, jakby każda nerka w moim ciele była na najwyższym alertie, wszystko dlatego, że odebrali mi zdolność widzenia. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale teraz byłam słaba i tak samo była moja wilczyca, więc usunięcie zmysłu nie było optymalne.
Światło słońca natychmiast mnie oślepiło i zamknęłam oczy, aby dać im trochę czasu na dostosowanie się.
„Ruszaj się!” rozkazał Kapitan Tala i pchnął moje ramię, żeby mnie ruszyć.
Pozostałe dziewczyny z podekscytowaniem patrzyły na otoczenie. Byliśmy głęboko w lesie, widziałam goblinowy mech pokrywający skały tak daleko, jak mogłam zobaczyć.
Korony drzew były gęste i bujne, uniemożliwiając słońcu dotarcie do ziemi przez większość dnia. Byłam zbyt zajęta rozglądaniem się po drzewach i roślinach, by zauważyć, gdzie stawiam kroki. Uderzyłam palcem w rozszerzone schody kamienne i przeklęłam, gdy upadłam na stopnie. Kapitan chwyciła mnie za ramię i zmusiła do wstania na nogi. Spojrzała na mnie z wściekłą frustracją, gdy powoli wstałam z bólem i powstrzymałam się od jęku.
„Ta suka musi być postawiona na swoim miejscu,” powiedziała Trixy, a moje oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy ze strachu przed tym, że kapitan Tala usłyszy. Przypomniałam sobie jednak, że nie mogła słyszeć mojego wilka, choć strach był bardzo widoczny.
„Nie mów tego,” odparłam.
„Dlaczego? Przecież ona mnie nie słyszy,”
Nie, nie mogła, ale nadal mnie to przerażało. Takie słowa mogłyby cię zabić. Kapitan Tala była szanowana, wysoko w hierarchii rady i prawdziwą siłą. Krążyły plotki, że kiedyś pracowała z Ciemną Strażą, która była ostatnią linią obrony rady i ostatnimi ludźmi, których chciałbyś zobaczyć na swoim progu. Jeśli Ciemna Straż się pojawiła, wiedziałeś, że twoje minuty są policzone.
Kapitan Tala była jednym z ich egzekutorów, była najbardziej wykwalifikowanym zabójcą i zlikwidowała więcej stworzeń, niż można było policzyć.
Drzwi do domu zamknęły się za nami, a dźwięk przekręcanego zamka odbił się echem w mojej głowie.
Przeprowadzono nas przez zrujnowany, chwiejny dom, który wcale nie wyglądał tak, jak sobie wyobrażałam miejsce spotkania.
W dachu była ogromna dziura, przez którą widziałam niebo tak wyraźnie, jakbym była na zewnątrz. To było jedyne miejsce, gdzie drzewa nie zasłaniały widoku.
Warstwy kurzu gromadziły się na powierzchniach zniszczonych drewnianych desek i rozkładających się biurek. Duża szafa w rogu pierwszego pokoju miała drzwi, które wisiały na zawiasach, a w środku wisiały ubrania, które wydawały się być przez coś zjedzone.
Wzięłam głęboki oddech i wstrzymałam go, gdy zapach gnijącego ciała wdarł się do mojego nosa.
Dziewczyny wszystkie zakryły nosy i w takich momentach bycie wilkołakiem było przekleństwem.
Nasz wyostrzony węch niestety pozwalał nam czuć zapachy wszystkiego, w tym potu, krwi i seksu. Wszystko to mieszało się teraz w moim nosie.
Kapitan Tala otworzyła drzwi i wszyscy weszliśmy do zimnego pokoju. Okna były rozbite i wychodziły na zalesiony las, nie wpadało żadne światło, a chłodny powiew wiał z wentylacji.
"Stańcie twarzą do ściany." Powiedziała, nie wchodząc do środka z resztą nas.
Ustawiliśmy się w rzędzie i odwróciliśmy się do ściany, zgodnie z poleceniem.
Biały lniany prześcieradło wisiało na suficie, delikatnie poruszane przez powiew wiatru w pokoju.
Kawałki koronki były przyklejone do drewnianych desek, a gdy patrzyłam na nie wystarczająco długo, mogłam zobaczyć, jak tańczą w kształtach kobiety na obcasach kołyszącej się na wietrze.
Było piękne, ale przerwane przez dźwięk ciężkich kroków naciskających na skrzypiące deski podłogi. Nikt nie mówił, gdy zmieniali pozycję, i słyszałam, jak ktoś wychodzi, a ktoś inny wchodzi.
Drzwi za nami trzasnęły, ale nie byłyśmy same, ktoś był w pokoju z nami.
Miał wysoką rangę, nasze wilki czuły to w swoich wnętrzach, a Trixy niechętnie padła w uległym ukłonie i odsłoniła szyję.
Jego oczy ogrzewały tył mojej szyi, gdy skanował mnie z miejsca, gdzie stał. Chodził za każdą dziewczyną, przyglądając się jej i rozbierając ją wzrokiem. Białe lniane ubrania, które nosiłyśmy, niewiele ukrywały nasze ciała, a ja czułam na skórze, gdzie jego oczy wędrowały, zostawiając za sobą rozgrzany ślad. W naszym świecie był tylko jeden mężczyzna, który miałby pozwolenie na podgląd przed innymi, ale nigdy nie słyszałam, żeby brał udział w Polowaniu. Odsunął się, a ja mogłam słyszeć, jak wszyscy w pokoju wstrzymują oddech, w tym ja.
"Odwróćcie się." Jego głos był ciemny i niski, z kontrolowanym spokojem, jakiego nigdy wcześniej nie słyszałam.
Powoli się obróciłam, aż stanęłam twarzą do niego. Spojrzałam na niego na chwilę, ale Trixy zmusiła moją głowę do opuszczenia, a ja mogłam poczuć, jak natychmiast się wycofuje z ogonem między nogami.
Mój oddech utkwił w gardle, a nogi drżały, walcząc, by mnie utrzymać. Głowa była nadal opuszczona, ale udało mi się zerknąć na dziewczyny, żeby zobaczyć, jak sobie radzą.
Niektóre wstrzymywały oddech, inne czekały szczęśliwie na formalne przedstawienie, ale ja? Byłam przerażona, odtwarzając w głowie plotki, które słyszałam o Królu Lykanów, i obawiając się, czy są prawdziwe.
Klasnął w dłonie za plecami i przebiegł wzrokiem po każdej z nas. Wszystkie byłyśmy przyklejone do miejsca, bez nikogo, kto by nas tu trzymał. Nasze stopy były ciężkie, jakby przyklejone do podłogi, a głowy opuszczone, prawie niemożliwe do podniesienia, chyba że nam kazano. Przez ułamek sekundy zerknęłam i zobaczyłam go stojącego tam stoicko. Podniósł głowę, a ja spotkałam się z oczami zimniejszymi niż lodowiec.